poniedziałek, 2 maja 2011

weekendowa Magda

Tak, cały czas ta sama Magda.
Przez majowy weekend spędziłęm z nią sporo czasu.
Noc z piątku na sobotę spędziłem u niej. W sobotę ok 5 nad ranem wróciłem do domu, i poszedłem spać. Pojechałem do niej po 22 by znowu spędzić z nią noc.
W niedzielę leżeliśmy w łóżku do godziny 13. Masakra. Potem poszliśmy na spacer, na obrzeża, do lasu. Ona nie ma nic przeciwko szwędaniu się po lesie!!! Takich kobiet jest mało. Nie lubi jedynie wchodzić pod górki, bo pali... :/, i dostaje zadyszki hehe... ale w nocy powiedziała, że postara się mniej palić przy mnie, dla mnie. Ale powiedziała, charakterystycznie podnosząc palec wskazujący do góry: "nie powiedziałam, że rzucę.". Tak czy inaczej to dobry krok naprzód.
hmm... pomimo, iż robi mi ochotę, to nie mam na razie potrzeby przespać się z nią. Zwykła jej obecność obok wystarcza. Spaliśmy ze soba, ale sexu nie było. Może dziwne, i nierealne, ale jednak. Da się tak i wcale nie jest źle.
Czasem chyba leżenie razem w objęciach, w łóżku, przed tv, z winem, wystarcza w zupełności.

Ciekawe, czy dziś do niej pojadę... ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz